Stosunek do śmierci jest jedną z fundamentalnych cech człowieczeństwa
Rozwój społeczny, cywilizacyjny, globalizacja sprawiają, że jako społeczeństwo jesteśmy na kulturowym rozdrożu celebrowania śmierci.
Powstała nawet nauka o śmierci człowieka - tanatologia (gr. thánatos – śmierć oraz lógos – nauka, Tanatos – bóg śmierci). Zajmuje się jakościowym opisem przyczyn śmierci oraz żalem i bólem jej towarzyszącym. Badania opierają się na założeniu, że życie jest na tyle istotną wartością, że może okazać się korzystnym poznanie procesu umierania i sposobów wpływania na niego. Tanatologia to dziedzina interdyscyplinarna, opiera się na dokonaniach: filozofii, medycyny, medycyny starzenia się, sztuki, wojny, rodzai umierania, zwyczajów pogrzebowych, różnic kulturowych. Tanatologia nie zajmuje się bezpośrednio sensem śmierci, tak samo jak nie zajmuje się sensem życia, zajmuje się jednak znaczeniem śmierci dla jednostek, społeczności i kultur.
Stosunek do śmierci jest jedną z podstawowych miar naszego człowieczeństwa, kultury, samoświadomości i tożsamości. Dziś celebruje się życie, śmierć traktuje się po macoszemu, odsuwa na skraj świadomości, jako coś zagrażającego naszym planom, naszemu jestestwu. Zanika model śmierci rodzinnej, umierania w otoczeniu rodziny. Umiera się w szpitalu, hospicjum. Odspołeczniamy śmierć. Jesteśmy na zakręcie kulturowym, wskutek czynników społecznych i ekonomicznych - zanikają tradycyjne postawy wobec śmierci i umierania.
Śmierć to zjawisko naturalne i nieuniknione. Społecznie walczymy ze śmiercią i starością, odmładzamy się i konsumujemy życie wierząc, że zawsze jest jakieś „jutro”. Śmierć jako wybawienie traktujemy inaczej tylko w opiece paliatywnej czy u osób terminalnie chorych.
Śmierć traktujemy jako stan intymny, do przeżywania straty zapraszamy tylko najbliższe osoby. Bywamy zdziwieni, gdy odkrywamy, że nasze potomstwo nie wie jak się zachować na uroczystościach pogrzebowych, gdy nie potrafi wykazać się taktem czy kulturą. Współczesna cywilizacja zmierza do nadmiernej ochrony uczuć i emocji dziecka, które w wyniku nieuchronnej straty starszych członków rodziny mierzy się wtedy z zaskakującą i niezrozumiałą sytuacją. Nie rozmawiamy w gronie rodzinnym o naszej śmierci, oczekiwaniach co do ceremonii pogrzebowej, wyglądu pomnika, osobach, które należy powiadomić, czy treści testamentu. Nie mówimy o hipotetycznej zgodzie na przekazanie do transplantacji naszych narządów po śmierci. Nie rozmawiamy z wnukami o tym, że kiedyś „odejdziemy”, a one nie mogą się na nasze odejście „przygotować”. A przecież śmierć jest częścią życia.
Wydaje się, że jedynym kontaktem ze stanem śmierci, jest coroczne odwiedzanie cmentarzy w dniu 1 listopada. Cmentarz jest przestrzenią pamięci, scala pokolenia. Jest też przestrzenią sakralną. Jako katolicy postrzegamy ciało ludzkie jako świątynię Boga. Cmentarz więc uznajemy za miejsce uświęcone.
Stan nekropolii jest wyrazem stosunku żyjących do umarłych. Z własnego egoizmu uznajemy, że jeśli my zadbamy o grób przodka, to nasze dzieci zadbają o nasz. Ludzie niejako bronią się wystawnym pochówkiem i okazałym grobowcem przed zapomnieniem. I jest to zupełnie racjonalna i ludzka cecha, chcemy trwać.
Stąd, pewna przesadna i czasem cepeliowska wystawność grobów, zwłaszcza podczas Święta Zmarłych. Kanon piękna pomników na cmentarzu bywa dyskusyjny. Najważniejsza jest jednak pamięć i wieź międzypokoleniowa, którą umacniamy podczas celebracji Święta Zmarłych.
Cmentarze zdecydowanie więcej „mówią” o żyjących niż o zmarłych. Grób czysty i zadbany, świadczy o jakości relacji rodzinnych następnego pokolenia.
"Śmierci tak potrzeba uczyć się jak życia”
Leopold Staff „Nauka"
